Żadna z nas podczas swych wojaży nie dotarła do Kanady, ale mentalnie - wiadomo, nie odpuszczamy.
Ponieważ świat i wakacyjne szlaki przemierzam przeważnie w samochodzie, bardzo oddana jestem instytucji audiobooka. Nie nudzi jak muzyka (z nie do końca zrozumiałych powodów płyty słuchane w drodze strasznie szybko się eksploatują, przestają ekscytować, a podczas szczególnie ciągnącej się podróży zaczynają wręcz bezczelnie drażnić - potem w domu okazuje się, że przecież są w porządku i o co mi chodziło, ale to filozoficzne rozważania nie na dziś). Nie męczy jak radiowa publicystyka. Albo głos pewnej dziennikarki muzycznej niewymawiającej głoski 'r'. Nie, z odpowiednio wyselekcjonowanym (spośród oceanu śmieci) audiobookiem droga jest słodka i interesująca!
Podczas jednego z takich przelotów przez nasz piękny kraj towarzyszyła nam w wersji audio wspomniana już niegdyś Margaret Atwood oraz jej Ślepy zabójca. Jest to wielowątkowa opowieść o szkatułkowej budowie, tocząca się na kilku równoległych płaszczyznach. To fascynująca saga rodzinna z tajemnicą, w jakiś nienazwany sposób mroczna. Odkrywanie sekretu przeszłości dwóch sióstr, z których jedna już nie żyje, poprzez reminiscencje i stare zapiski okazuje się być wciągającą podróżą i spotkaniem z wielowymiarowymi, niejednoznacznymi postaciami. Jest tu tragizm i jest piękno.
Nie wiem nawet, czy książka ta czytana w wersji papierowej byłaby tak samo czarująca, jednak jako towarzysz podróży okazała się być strzałem w dziesiątkę. Nawet postoje na stacjach skracaliśmy niebezpiecznie, by wrócić już, teraz, natychmiast do toczącej się opowieści! Z czystym sumieniem mogę polecić, na zachętę: pierwszy rozdział.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz