Aww yeah. YouTube okazuje się trzymać w swych czeluściach najwspanialszy z filmów!
Over Canada. To jest film, który włączam na pociechę, gdy jest mi niefajnie, gdy leżę pod kocem i boli mnie gardło, gdy świat jest akurat nudny i zły. Ale gdy jest przyjazny także! Ten film raduje mnie tak bardzo, że usiłowałam przymusić do jego obejrzenia współtowarzyszy zeszłorocznego wyjazdu sylwestrowego w bezzasięgową dzicz w ramach rozrywki ostatecznej (nie rozumiem, jak mogli nie chcieć). Oglądaliśmy go także na ostatnich zajęciach z geografii przed Świętami w zeszłym roku, było zimno, ciemno i fajnie. A teraz mogą go zobaczyć wszyscy! Także Ty, opierająca się dotąd współprowadząca tego bloga Joanno R.! I życie stanie się lepsze!
34:48 - dam się tam
zabrać na Święta! Do 19:59 też. A przy 22:40 to już w ogóle łkam, bo chcę. Serio, nie wiem, jak można obejrzeć ten film i nie zostać psychofanem Kanady na wieki. Więc oglądajcie i zostawajcie.
W ramach jutjubowej orgietki dorzucam jeszcze kanadyjski kawałek, którego słucham właśnie obsesyjnie, i to by było na tyle w ten słoneczny dzień.
PS Po prawej tam gdzieś majaczy like button. Możecie nas już
polubić na fb! A także w prawdziwym życiu. I dać temu upust lajkując naszego pejdża. Fajnym się posługuję idiolektem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz