środa, 28 marca 2012

I left my head in the bed

Wpadłyśmy w szał projektów do zrealizowania, brak nam czasu! W dodatku słońce zaczyna świecić, czuć już wiosnę i nie za bardzo chce się wierzyć meteorologom, którzy na niedzielę zapowiadają śnieg. Też jesteście tak zmęczeni od samego rana? Dojście na Rynek sprawiło mi autentyczny ból. Na całe szczęście zaraz pojawił się darmowy Internet <3 ach...
Pokrótce więc - w piątek, tj. 30 marca, w IAISP na Rynku Głównym 34 w sali nr 4 odbędzie się podsumowanie roku 2011, które zaszczycimy (?) swoją obecnością. Jako Sekcja Kanady KNA w skrócie przedstawimy osiągnięcia Kanadyjczyków w dziedzinie szeroko pojętej kultury. Już się na to cieszymy!

Poza tym wielkimi krokami zbliżają się IV Dni Kultury Amerykańskiej! W tym roku odbędą sie one pod hasłem I left my heart in San Francisco. Będą kwiaty we włosach, będzie dużo kontrkultury, kwestii rasowych, mniejszości seksualnych i etnicznych. Będzie o wielkim kalifornijskim biznesie i doskonale rozwiniętym przemyśle. Nie zapomnimy także o tytułach bezsprzecznie kojarzonych z San Francisco (patrz: Full House, Milk, Vertigo, Hitchcock w ogóle). Będą spotkania Sekcji Muzycznej i Literackiej, które chwalić będą beat generation i nie tylko. Wszystko się ma zakończyć słodkim upijaniem się (soki dla tych, którzy 21. urodziny świętować dopiero będą) do rana w jednym z krakowskich klubów, ale tego gdzie dokładnie, dowiemy się jak tylko koleżanka Sonia wróci z urlopu.



Szykujemy też prawdziwie kanadyjski wieczorek tematyczny. Na ścianie mieszkania przy Wielickiej obowiązkowo zawiśnie czerwono-biała flaga, na stole znajdą się penkejki z syropem klonowym (tu następuje zrzuta po 4,50zł), w tle słychać będzie ikony kanadyjskiej sceny muzycznej z Nelly Furtado na czele, a po dobranocce czytać będziemy powieści wprost z najdalszych zakątków Alberty. Zapraszamy!
(jeśli jednak nie czujesz tego klimatu, masz mniej niż 18 lat, nie lubisz hokeja lub nie wiesz jak nazywa się bramkarz Cracovii i Reprezentacji Polski - odpuść sobie)


Dziękuję UJotowi za bezpłatny Internet w Instytucie. Korzystając z tego, że lenistwo nie pozwala mi się ruszyć do domu napisałam wreszcie tego posta i wiem, że się z tego cieszycie. Tak prywatnie powiem, że tęsknię za poprzednim semestrem, gdzie było mnóstwo nowości. Nie lubię Cię Bronku Malinowski, mimo że ciekawe są twe badania prowadzone matodą terenową, nie lubię też Barthesa i szkoły frankfurckiej. 1774 - Quebec Act. Tak tylko mówię. Paradoksalnie najmilsze wydają się być ćwiczenia. Ahoj!

Brak komentarzy: