czwartek, 15 listopada 2012

Na festiwalowym półmetku

Machina ruszyła! Festiwal Kultury Kanadyjskiej trwa, kręci się i cieszy. Zaczęliśmy w poniedziałek o 12:00 wykładem inauguracyjnym dr Kijewskiej-Trembeckiej o kanadyjskich preriach. I co? I na nowo zakochaliśmy się w Kanadzie. Kto rusza z nami klepać po główkach białe niedźwiedzie w Churchill? Kto wciąga na grzbiet kożuch, wsiada w pociąg i jedzie do Alberty? Kto zostaje farmerem w Saskatchewan? Wpisujcie się na listę, my już na niej jesteśmy.

Po południu poczłapaliśmy do Kina Kijów na pierwszy dzień Przeglądu Kina Kanadyjskiego. Pierwszy film - One Week Michaela McGowana - oszołomił zagęszczeniem flag z liściem klonowym na centymetr kwadratowy taśmy filmowej. Motocyklowa podróż przez Kanadę prowadziła nas przez pustkowia, między największymi dinozaurami, spinaczami i wielbłądami. Resztę czasu spędziliśmy w sennym miasteczku z Daydream Nation (obejrzawszy ten film trzeci raz w ciągu ostatnich dwóch tygodni, nadal twierdzę, że jest cudny)!

Wtorek zaczęliśmy wykładem prof. Anny Reczyńskiej na temat polonii i polskiej emigracji w zachodnich prowincjach Kanady. Och, Polacy, Polacy. Jesteście wszędzie. 

No może nie wszędzie! Raczej nie ma was w inuickich igloo, a w nich spędziliśmy tamten wieczór  - z filmem Atanarjuat. The Fast Runner Zachariusa Kunuka. Czy zwykły współczesny człowiek z rozbuchanie rozproszoną uwagą może przetrwać trzy godziny wśród śniegu, zwierzęcych skór i niemal bez dialogów? MOŻE! I BĘDZIE ZACHWYCONY. 

W środę mieliśmy gości: z Uniwersytetu Śląskiego przybyły  dr Ewelina Bujnowska i dr Aleksandra Chrupała, by opowiedzieć nam o tym, co stało się z językiem francuskim w zachodnich prowincjach oraz o tamtejszej francuskojęzycznej literaturze. Francuskie tytuły brzmiały tak ślicznie, że znowu pytam się siebie, czemu jeszcze tak nie umiem.

Francuskojęzycznie długo być nie przestało, bowiem bawiliśmy się z Denysem Arcandem, reżyserem z Quebecu, którego niejeden pokochał przy okazji Inwazji Barbarzyńców. Ci, którzy dotarli do Kina Kijów w ten lodowy wieczór, mogli po raz kolejny przekonać się, że Arcand jest wśród najlepszych - za sprawą Jezusa z Montrealu, a przede wszystkim bezbłędnego Upadku Cesarstwa Amerykańskiego.

A dziś co? A dziś już czwartek, konferencja studencko-doktorancka O Western Canada właśnie trwa (prelegenci mówią nam rzeczy, o jakich nawet nam się nie śniło!), a na popołudnie/wieczór zaplanowany mamy ostatni już (smuteczek) blok filmowy w Kinie Kijów  - dziś pod znakiem Guya Maddina i jego dzieł Ostrożnie oraz Najsmutniejsza Muzyka Świata. To już ostatnia szansa, by zwinąć się na ciepłej kanapie sali klubowej z butelczyną w dłoni i cieszyć oczy kanadyjskimi obrazkami (przynajmniej na jakiś czas). 


ZAPRASZAM JESZCZE DZIŚ, JUTRO I W SOBOTĘ! 
DUŻO WSZYSTKIEGO JESZCZE PRZED NAMI, A POGRAM NIEZMIENNIE DOSTĘPNY NA WWW.FESTIWALKULTURYKANADYJSKIEJ.PL


Brak komentarzy: