piątek, 1 lutego 2013

Trochę Avonlea w naszym Krakowie

Sesja. Mało przyjemności, presja i poczucie obowiązku, które wisi nad nami za każdym razem kiedy postanowimy kolejny raz zrobić sobie przerwę na jedzenie czy serial. Nie jest jednak najgorzej. Poprzednia sesja zimowa z Historią Kanady na czele bije wszystkie inne jeżeli chodzi o ilość nieprzespanych godzin nocnych. To już jednak za nami, tegoroczna sesja zimowa w toku (jak widać, stąd ten post), a dla tych, którzy skończyli mamy kilka propozycji.
Biblioteka Wojewódzkia przy ulicy Rajskiej zaproponowało nam wycieczkę na Zielone Wzgórze. Na korytarzu prowadzącym do wypożyczalni dla dzieci (tylko tam mają Hemingwaya Słońce też wschodzi - poważnie) zawisły zdjęcia podróżniczki i fotografki Zofii Zalewskiej-artystki, której wcześniejsze prace prezentujące np. Manhattan czy ślady polskiego osadnictwa w Ameryce, również zostały zaprezentowane w Bibliotece na Rajskiej.
Wystawa pod tytułem "Śladami Ani z Zielonego Wzgórza" to piękne zdjęcia ukazujące przepenione zielenią krajobrazy większości z miejsc, które Lucy Maud Montgomery przedstawiła w swojej powieści. Autorka dotarła do Avonlea i uchwyciła beztroskę, sielankowość i oniryczność wielu zakątków Wyspy Księcia Edwarda; Od zielonych wzgórz w Cavendish, Jeziora Lśniących Wód i do Zatoki Św. Warzyńca. Sportretowała także okoliczne lasy, bezkresne pola, a nawet przewodniczki oprowadzające turystów po okolicach. Klimat miasteczka wydaje się być w pełni zachowany, domki pięknie odrestaurowane.W samym Muzeum poświęconym Ani Shirley i jej literackiej matce, obejrzeć można dom, w którym Ania miała się wychować. Oczywiście używając wyobraźni. W mojej miało to nieco inny charakter, ale i tak wygląda to naprawdę cudownie. Szkoda, że wystawa jest tak słabo wyeksponowana i tylko dzięki poszukiwaniom lektury na Literaturę Amerykańską udało mi się ją obejrzeć.
Zofia Zalewska to fotografka, której prace wystawiane były zarówno w Krakowie, Koszycach, Alwerni i Brzeźnicy, jak i na wystawach w Toronto czy Nowym Jorku. Należy ona do Polish- American Photographs Club w Nowym Jorku oraz Krakowskiego Klubu Podróżników. W Internecie można znaleźć informację jakoby wystawa miała trwać do 31. stycznia (wczoraj), ale dzisiaj tam zaszłam i nadal wisiała. Spróbujcie! Warto się wybrać tym bardziej, że Ci współstudenci, którzy nie przebrnęli przez książkę w dzieciństwie, będą musieli obowiązkowo zapoznać się z nią na Literaturę Kanadyjską.

teoretycznie to dom Ani
teoretycznie sąsiadka Ani (pani przewodnik)
nic innego jak wyobrażenie pokoju Ani (totalnie niezgodne z moją wizją)
(zdjęcia ukradłam stąd)

Korzystajcie, bo zaraz skończy się zima, związana z nią melancholia i chęć pochłonięcia wszystkiego, co zostało w lodówce i będzie trzeba wyjść na dwór, spacerować, wystawiać twarz do słońca i jeść lody nad Wisłą. 

Na zakończenie poinformuję Was o fajnej inicjatywie. (żałuję, że nie wpadłam na ten pomysł) Angelika i Maciej zamierzają wybrać się w podróż stopem pod Kandzie. Wcześniej muszą jednak wygrać konkurs organizowany w ramach Memoriału Piotra Morawskiego. Aby im w tym dopomóc wystarczy kliknąć TUTAJ, wpisać maila i wcisnąć enter. Do dzieła!



Brak komentarzy: