piątek, 21 lutego 2014

Przedwiośnie.

Dzień dobry, dziś u nas aż dwa tytuły. Dlaczego aż dwa w jednym? Powód jest prozaiczny: o obydwu dzisiejszych pozycjach nie mam przesadnie wiele do powiedzenia i chcę jedynie zaznaczyć ich obecność oraz polecić je, nim wypadną z głowy.


Numero uno: Alice Munro. Sympatię do niej wyrażałam już wcześniej, a proste działanie pt. kanadyjska pisarka + Nobel zaowocowało obecnością kilku książek jej autorstwa pod choinką. Przyjęłam je z otwartymi ramionami i na początek wzięłam na warsztat Drogie życie. Jak zwykle mamy do czynienia ze zbiorem opowiadań, ale jak zwykle też pani Munro udowadnia, że ten Nobel nie dostał się sam. Nadal nie potrafię rozgryźć tego fenomenu: literackie miniatury pisane minimalistycznym językiem. Codzienne, zdawałoby się, sytuacje. A jednak ich siła każe wstawać godzinę przed planową pobudką, by urwać jeszcze dwa opowiadania ze zbioru przed śniadaniem. Między banałem a chirurgiczną precyzją jest cienka granica, ale Munro nigdy jej nie przekracza. Kolejny - i podejrzewam, że nie ostatni, bo następne jej książki panoszą się na półce - entuzjastyczny pokłon w stronę noblistki leci przez ocean.



Drugi punkt programu to kolejny tytuł ze stajni wydawnictwa Wiatr od morza. Był już Dostatek, przyszedł i czas na Dotyk Alexego Zentnera. Ciekawa sprawa, że realizm magiczny tak płynnie przemieścił się z upalnej Ameryki Południowej w kierunku mroźnej Kanady. A Kanada u Zentnera to zimne i śnieżne lasy północy Kolumbii Brytyjskiej od czasów gorączki złota po połowę XX wieku. To bardzo sprawnie prowadzona saga rodzinna pełna duchów przeszłości, indiańskich wierzeń i milczącej grozy nieokiełznanej natury. Nie nazwałabym tej książki rewelacyjną, ale na tyle dobrą, by na rewelacje w wykonaniu tego autora jeszcze czekać - to bowiem literacki debiut Zentnera. A ma on umiejętność opisywania zdarzeń dramatycznych w sposób, który wywołuje szczere emocje. Gdy taką samą sprawność osiągnie we fragmentach bardziej neutralnych, stanie się jednym z moich ulubieńców. Tymczasem epizod o bohaterach uwięzionych na kilka miesięcy pod śniegiem na pewno zostanie mi w pamięci (dobrze się skomponował z tegoroczną bezśnieżną zimą).

(Kanadyjczycy właśnie grają z USA w hokejowym półfinale, kciuki są trzymane)!

Brak komentarzy: