czwartek, 18 grudnia 2014

seasonal greetings

Słuchajcie, Święta już za 6 dni! Za 18 godzin zaczynamy ferie! Dziś siedzimy jeszcze w naszym milutkim Instytucie, jemy pierniki i słuchamy orkiestry zza okna. Niektórzy (nie wskazuję palcem) twierdzą, że nie czują jeszcze świątecznej atmosfery - ja czuję jak najbardziej, bowiem poważnie i metodycznie nad nią pracuję za pomocą ścieżki dźwiękowej, aktywności (łyżwy!) oraz filmografii. Jeśli pragniecie wprowadzić się w odpowiedni nastrój za sprawą produkcji kanadyjskich, służę pomocą. Trzy filmy na Święta (ale oczywiście nie na niedzielę).



1. The Christmas Consultant

Zdecydowanie za bardzo lubię Davida Hasselhoffa. To naprawdę spoko gość! Może większości obywateli świata kojarzy się tylko z czerwonymi kąpielówkami, ale okazuje się, że czasem wkłada też kurtkę i czapkę, co musiałam niezwłocznie zobaczyć. Jak wszystko, w czym pojawia się David, The Christmas Consultant jest przygodą! To nakręcony w 2012 film telewizyjny w reżyserii tajemniczego Kanadyjczyka Johna Bradshawa, który, jak się okazuje, uczynił robienie świątecznych filmów swoją życiową misją (JEDYNY SŁUSZNY WYBÓR). O co tu chodzi? O zmęczoną obowiązkami zawodowymi i rodzinnymi panią Fletcher pragnącą nieco ułatwić sobie życie zatrudniając tytułowego świątecznego party plannera (którego zaangażowanie i ekscytacja wszystkim świątecznym może równać się tylko z moimi), by zorganizował jej idealne Boże Narodzenie. W tej roli cudownie okropny Hasselhoff z zieloną muchą pod szyją. Gdyby film ten nie pochodził z telewizji Lifetime, do końca czekałabym na plot twist i odkrycie, iż bohater jest psychopatycznym mordercą wieszającym na choince głowy swoich ofiar. Nie jest, to tylko kunszt aktorski Davida. Jeśli lubicie filmy rozkosznie beznadziejne, polubicie The Christmas Consultant. Jeśli lubicie filmy o Świętach, polubicie The Christmas Consultant. Jeśli lubicie obie te rzeczy naraz, szykujcie się na małe eksplozje w Waszych głowach, David forever!


  
2. Mon Oncle Antoine

Tu nie ma kampowego Davida i w ogóle nie bardzo jest do śmiechu. Jeśli tak jak ja nieświadomie włączycie tę quebecką produkcję z 1971 roku pełni świątecznego ciepła i radości w serduszkach, to będzie Wam trochę źle. Nikt tu nie śpiewa ładnych piosenek, pokoju dla ludzi dobrej woli brak, a brudnozimowy krajobraz regionu Asbestos chorobliwie przypomina moje rodzinne Świętochłowice 20 lat temu. Jeśli jednak bardziej niż ukołysania się w kolorowym świecie mikołajów, choinek i powszechnej miłości szukacie porządnego kina - Wujaszek Antoine jest dla Was! Claude Jutra przedstawia dorastanie w Quebecu wśród mroków lat 40. w sposób brutalny. Śmierć, brzydkie twarze, zimno i wielkie futra. Nie będę wyliczać tu wszystkich nagród i list top ten, na których ten film się znalazł, bo są liczne. Gdyby istniała lista najmroczniejszych filmów świątecznych, to bym go na niej umieściła. Dla tych, którzy depresji nie porzucają nawet sezonowo - jak znalazł, NFB służy w całości:



3. A Christmas Story

By nie zostawiać nikogo z brudnym śniegiem i chorobą jako gwiazdkowym leitmotivem, na koniec propozycja z kategorii tych miłych, dobrych i przyjemnych jak Święta. Niby też osadzona w latach 40., a jakże niepodobna! To dzieło Boba Clarka - zupełnie inne w klimacie niż jego świąteczna produkcja, o której pisałam trzy lata temu (okej, nie wierzę, że minęły już trzy lata). Bob Clark nie jest wprawdzie Kanadyjczykiem, ale Kanadę wybrał sobie, by rozwijać reżyserską karierę i kraj ten może być mu w tej dziedzinie wdzięczny. W A Christmas Story - w przeciwieństwie do Black Christmas - oczywiście nikt się nie zabija, mimo iż marzeniem małego Ralphiego jest otrzymanie w pod choinkę strzelby. Oczekiwanie na wigilijną noc i wyśniony prezent są przeplatane okołoświątecznymi scenkami rodzajowymi. Aż człowiek przypomina sobie jak miał siedem lat i spędził cały grudzień na przekonywaniu rodziców zupełnie racjonalnymi argumentami, że wielki pluszowy pies jest rzeczą absolutnie niezbędną do egzystencji. (Jest). A kto nie zaśmieje się przy wątku wygranej ojca za rozwiązanie krzyżówki, może się już do mnie nie odzywać.



Wesołych Świąt! 

Brak komentarzy: