sobota, 16 lipca 2011

Yes, we CAN.

Hola Hola, słonko wracaj!
Po wczorajszej niepogodzie wraca do nas ciepłe powietrze. Przeżywam jednak, gdyż sprawdziłam co czeka nadmorskie kurorty w przyszłym tygodniu, a informacje te są niepokojące. Pozostaje mi jednak wierzyć, że i tym razem się nie sprawdzą.
W razie jakbyście wybierali się na wakacje do któregoś z kanadyjskich kurortów, sprawdziłam tamtejsze prognozy. Ze smutkiem i odrobiną zazdrości spoglądam na mapy, które ukazują same słoneczka nieprzykryte żadną chmurką! Tak więc mieszkańcom Yellowknife, stolicy Terytoriów Połonocno-Zachodnich polecam zaopatrzenie się w mleczka do opalania i duże okulary przeciwsłoneczne, gdyż przydadzą się one podczas wylegiwania się na jednej z plaż Wielkiego Jeziora Niewolniczego. 21*C to wystarczająco duży powód do uśmiechu, zważając na fakt, że średnia temperatura powietrza na tym terenie w lipcu to 16*C. Jeżeli jednak postanowiłeś/postanowiłaś wybrać się do Manitoby/Alberty/Saskatchewan/Ontario/Quebecu nie wahajcie się zostać w domu do godziny 14, gdyż prażące słońce może osłabić wasze organizmy. Temperatura powietrza nie spadnie poniżej 30*C przez cały dzień! Nic tylko wskoczyć w bikini, włączyć klimatyzację, wypić lemoniadę i narzekać na upał (jeśli posiadacie przodków polskiego pochodzenia przyjdzie wam to łatwiej). Przenosząc się na skraj kraju, zachodni czy też wschodni, docierać do nas będzie coraz więcej wilgoci. Zarówno w Kolumbii Brytyjskiej jak i w Nowej Funlandii i Labradorze dopadną nas/was (lubię sobie wyobrażać, że i mnie ta prognoza w jakikolwiek sposób dotyka) przelotne deszcze, także kolorowe parasole, płaszcze przeciwdeszczowe, kaloszki są jak najbardziej zalecane. Najgorszej sytuacja przedstawia się w Vancouver, gdzie nie dość, że leje to jeszcze zimno (17*C). Ufff... dobrze, że nas tam nie ma. Niestety niewiele opalonych kanadyjskich ciał zastaniemy na piaszczystych plażach tego portowego miasta. Miejmy nadzieję, że w Parku Stanleya znajdują się brukowane uliczki, w innym wypadku nasze sandałki mogą zostać umorusane błotem. Spaceru bowiem nie należy sobie odpuszczać, gdyż zdrowie, jak wiadomo, to podstawa. Gorzej od Vancouver mieć będą jedynie mieszkańcy Nunavut, gdzie słońce nie wyjdzie ani na moment a przerażające 9 stopni może stać się powodem depresji wielu Inuitów. Miejmy nadzieję, że dla nich taka temperatura to powód do zdjęcia jednego z kożuchów, które my narzucalibyśmy na siebie masowo. Cieszę się, że dzięki tej mapce pogodowej zaskarbiłam sobie nową wiedzę na temat tego zimnego rejonu. Od dziś wiem, że stolicą Nunavut jest Iqaluit, miasto, którego populacja to zaledwie ok. 6 tys os! UWAGA ciekawostka! Jest to jedyna stolica terytorium w Kanadzie, do której dotarcie za pomocą szosy jest niemożliwe. Aby znaleźć się w Iqaluit należy wynająć/kupić/ukraść samolot bądź odmrozić rzekę i przepłynąć ją statkiem. Polecam! Sama na pewno spróbuję!

Jestem dumna z rozwijania swoich zainteresowań od godziny 9.00 rano zgodnie z zasadą, że na Kanadę zawsze znajdzie się czas. Wracam, więc, do zapoznawania się z geologią, geografią, demografią miast kanadyjskich (tj. zaprzyjaźniam się w wikipedią), a wy sobie zwiedzajcie, bawcie się i pracujcie w najlepsze! cieszmy się wakacjami póki możemy odpocząć od obowiązkowych przedmiotów o tematyce kulturowej.

Vancouver, BC.

no speedo in the crowd

wtorek, 12 lipca 2011

hot hot heat


Mam spieczony kark i odżywiam się syropem klonowym.

sobota, 2 lipca 2011

Pamiętnik księżniczki

Mam nadzieję, że wychyliliście wczoraj kielona z okazji Dnia Kanady! Bo ja i owszem, i to nie byle czym, bo symboliczny toast wzniesion był whisky White Owl. To jedyna na świecie biała whisky, produkują ją w Albercie, destylując mieszankę różnych gatunków trunku po wieloletnim leżakowaniu, czysta jest jak łza, a od zwykłej whisky różni się na przykład tym, że mogę ją pić bez odruchu wymiotnego. Win.

Kto jeszcze świętuje Dzień Kanady? Oczywiście książę Wilhelm i księżna Katarzyna. Przedwczoraj wylądowali w Ottawie, witani byli ekstatycznie i prawie cały świat zadaje sobie to jedno głupie pytanie: czy Kate będzie drugą Dianą?

Nie zadają go sobie jednak magazyny w Quebecu, te zajęte są wznoszeniem na wyżyny subtelnego sarkazmu w stosunku do całego wydarzenia, któremu, delikatnie mówiąc, nie przyklaskują. Sarkają również organizacje broniące praw zwierząt, bowiem jednym z punktów ośmiodniowej wizyty księcia i księżnej Cambridge ma być Calgary Stampede zwane największym rodeo świata.
W ogóle książęca para nudzić się nie będzie, mają w planach spływ rzeką na Wyspie Księcia Edwarda, warsztaty kucharskie w Quebecu, noc na wojskowym frachtowcu, a Will zaprezentuje swoje umiejętności pilotażowe w śmigłowcu ratunkowym. Żyć, nie umierać.

Książę dostał swoją flagę, a w Walrusie niedawno ukazał się tekst znanego skądinąd (m.in. z bardzo wyszukanych artykułów w Nerve.com) Granta Stoddarda, Brytyjczyka, wieloletniego mieszkańca Nowego Jorku, ostatnio rezydującego w Vancouver, który w skrócie przedstawia, dlaczego brytyjska monarchia w Kanadzie nie jest fajna.

Jest czy nie jest, nie ma to znaczenia dla machających chorągiewkami wielbicieli, którzy będą towarzyszyć książęcej parze aż do Alberty, skąd wylatują 8 lipca. Ciekawe, czy też osuszą flaszeczkę White Owl.