sobota, 8 października 2011

So be of good heart, my darling, and do not be afraid, because we will not be going in cirlces in the dark forever.

Piłka w grze! Za nami pierwszy tydzień w świecie nauki, jak i gorączkowe rejestracje w USOSie i kupczenie fakultetami. Mamy w harmonogramach tyle przedmiotów z Kanadą w nazwie, że powinno to zaspokoić nasze żądze z nawiązką.

Zaprzyjaźniłam się ostatnio serdecznie z naszą instytutową biblioteką, choć nadal przy każdych odwiedzinach jest mi niewysłowienie smutno, że nie mogę wejść do środka, pochodzić między półkami, poobmacywać kolorowych książek i wziąć do ręki tych pachnących zapewne kanadyjskimi bibliotekami, z których zostały wyrwane. Zamiast tego przerzucam katalog w czujnym polowaniu na obiecujące tytuły. Nie wiem, czy może w ogóle istnieć lepszy tytuł powieści niż ten, na który ostatnio się natknęłam:

Sitting in the Club Car Drinking Rum and Karma-Cola. A Manual of Etiquette for Ladies Crossing Canada by Train.

Miłość od pierwszego wejrzenia i zachwyt jeszcze zanim nawet zaczęłam czytać. Z takim tytułem nie potrzeba już niczego więcej, rozpala wyobraźnię i tęsknoty! 

Autorka zwie się Paulette Jiles i na język polski została przetłumaczona jedna jej książka - Nieprzyjacielskie kobiety (dołączona właśnie do prywatnej listy nadchodzących lektur). Jiles jest Amerykanką, która przez większość życia mieszkała w Kanadzie. Amerykanką jest też bohaterka powieści Sitting in the Club Car... - a przy okazji również zawiedzioną życiem kobietą, która w obliczu utraty pracy i rozstania z partnerem popełnia pokaźną ilość oszustw kredytowych i wyrusza do Kanady, by przejechać ją wszerz pociągiem i przeżyć swoją przygodę jak z lat 40. i Orient Expressu, a następnie zwiać do Ameryki Południowej. Niestety, ktoś ją ściga.

Tak zarysowana jest fabuła i tak naprawdę jej rozwój nie ma większego znaczenia - najistotniejsza jest atmosfera pociągu, niekończącej się podróży. Wymyślanie swojej historii od nowa i nostalgiczna tęsknota za czasami, które wydają się być piękne jak film. A za oknem: krajobrazy i kolejno mijane miasta kanadyjskie. Tyle uroku, że aż ciarki przechodzą! Piękny język, intrygująca forma. Napięcie i tajemnica.

W poniedziałek wracam do grzebania w katalogu bibliotecznym i węszenia za kolejnymi ekscytującymi serce tytułami, co serdecznie polecam wobec i wszem!
Z detektywistycznym pozdrowieniem,
K.

Brak komentarzy: