piątek, 1 kwietnia 2011

Get festive.

Skoro już radowaliśmy się publicznie Offem, pora oddać sprawiedliwość festiwalowi Open'er, którego line-up w tym roku zapowiada się niespodziewanie dobrze. Niespodziewanie, bo nie jestem fanką tej imprezy (co brzmi nieco fantastycznie, biorąc pod uwagę moją zażartą frekwencję na edycjach w latach 2006-2009). Nie podoba mi się pompatyczność Ziółkowskiego (organizatora), jego nieustanny samozachwyt, fatalna logistyka i kiepskie warunki na polu namiotowym. Dlatego też dwa lata temu postanowiłam pożegnać się z tą wyczerpującą psychofizycznie imprezą, jak sądziłam, na zawsze i już w zeszłorocznej edycji nie brałam udziału. Czas jednak zaleczył rany i załagodził dramatyczne wspomnienia: teraz pamiętam już tylko słońce, plażę, cienkie piwo sączone na trawie, muzykę i przygody. Poważnie zastanawiam się nad powtórzeniem podróży w to gdyńskie ustronie z początkiem lata, lecz z decyzjami wstrzymam się do kolejnych ogłoszeń na temat zaproszonych gwiazd i gwiazdeczek.

Co w tym roku dla miłośników Kanady?

1. deadmau5
Pod tym pseudonimem ukrywa się producent z Toronto - Joel Zimmerman. Kręci się w nurtach house'u, electro i dubstepu, na scenę wychodzi w ogromnej masce w kształcie mysiej głowy, nie gryzie się w język, gdy ma coś kontrowersyjnego do powiedzenia i, jak wieść niesie, za kołnierz nie wylewa. Można z nim potupać do rytmu w letnią noc.


2. Caribou
Wspomniany już w poprzednim poście Dan Snaith, występujący do 2004 pod pseudonimem Manitoba, aktualnie tytułujący się nie mniej kanadyjsko jako Caribou, nie pierwszy raz odwiedza nasz piękny kraj. Lecz gdy grał na Off Festivalu, ten odbywał się jeszcze w Mysłowicach, a sam Caribou był gwiazdą dla pasjonatów. Jednak po wydanym w 2010 roku albumie Swim, stało się o nim głośno (lub głośniej) i znalazł swe zasłużone miejsce w składzie przygotowanym dla masowej publiki Open'era.


3. Chromeo
Electro-funk z Montrealu, z retro zacięciem. Podobno wyjątkowo dobrze radzą sobie w sytuacjach koncertowych i publiczność ich kocha. Być może warto to sprawdzić.



Jak widać, póki co Ziółkowski chce przekonać nas, że Kanada muzyką taneczną płynie, mam jednak nadzieję, że na tym nie kończy się jego lista tegorocznych inspiracji. Udało mu się kilka razy wywołać uśmiech na mej twarzy ogłoszeniami nt. wykonawców z innych zakątków świata, oby to samo wydarzyło się z Kanadyjczykami w rolach głównych. Czekamy na kolejne strzały i nieśmiało sprawdzamy połączenia Kraków-Gdynia.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

a może tak... Beaverfest i Danko Jones? ;>